Za fizjologiczne odczuwanie stanu stresu i relaksu odpowiada autonomiczny układ nerwowy. Część współczulna mobilizuje nas do działania w sytuacji stresowej oraz przy wysiłku fizycznym, natomiast część przywspółczulna odpowiada za odpoczynek i regenerację.
Równowaga i uzupełnianie się
Układ współczulny i przywspółczulny są jak yin i yang – mając przeciwstawne działanie uzupełniają się. Jako dowód posłużą trzy proste przykłady:
- im dłużej pozostajemy bez snu, tym bardziej chce nam się spać,
- im więcej spalimy kalorii ćwicząc czy pracując fizycznie, tym większej ich ilości domaga się nasz organizm po wysiłku,
- gdy zbyt długo pozostajemy bezczynni, zaczyna nas „nosić” – organizm domaga się aktywności.
W tej parze obaj partnerzy są jednakowo ważni i potrzebni. Ale pierwszeństwo ma część współczulna. Ona też aktywizuje się dużo szybciej – wystarczą zaledwie sekundy. To efekt działania ewolucji: zwierzę, które widząc napastnika powoli kończyło posiłek, miało raczej niewielkie szanse na przetrwanie. Lepszym rozwiązaniem było przerwanie jedzenia i szybka ucieczka.
Ewolucja i kłótnie przy posiłku
Konsekwencje tysięcy lat ewolucji dobrze widać, gdy pokłócimy się z kimś podczas posiłku. Możemy zauważyć wtedy, że głód szybko mija – to efekt przełączenia się organizmu w stan wzbudzenia współczulnego. Po takiej kłótni zwykle musi minąć co najmniej kilkanaście minut zanim wróci nam apetyt. To właśnie czas potrzebny na ponowne przełączenie się organizmu. Układ współczulny wyhamowuje, a na jego miejsce znów aktywizuje się część przywspółczulna.
Taka jest też ogólna prawidłowość: układ współczulny potrzebuje sekund na pełną aktywizację, natomiast układ przywspółczulny aktywizuje się dużo wolniej.
Dlaczego łatwiej się zestresować, niż zrelaksować?
Mamy już odpowiedź na pytanie zawarte w tytule postu. Łatwiej zestresować się, niż zrelaksować z dwóch powodów:
- Po pierwsze: ewolucja ukształtowała nas w ten sposób, że reagowanie na zagrożenie (zarówno to rzeczywiste, jak i wyobrażone) jest priorytetem.
- Po drugie: układy współczulny i przywspółczulny mają różne czasy „rozbiegu” – podczas gdy współczulnemu wystarczy zaledwie parę sekund, przywspółczulny wymaga już co najmniej minut.
Więcej stresu oznacza częstszą aktywizację układu współczulnego. A to z kolei pociąga za sobą dalsze konsekwencje. Przy utrzymującym się wzbudzeniu części współczulnej będziemy często obserwować:
- problemy ze snem,
- zwiększoną potliwość,
- utrzymujące się napięcie, czasem z towarzyszącą mu wybuchowością,
- problemy z koncentracją.
Te problemy są dobrze znane osobom żyjącym w stresie. Są one również bardzo charakterystyczne dla osób doświadczających zaburzeń lękowych. Ale to już osobny temat.
W kolejnym poście zaczniemy szukanie prostych sposobów na przełamanie nadmiernego wzbudzenia części współczulnej.